Telemonitoring pilnie do refundacji

Agnieszka Wolczenko

Lepszy stan zdrowia i większe bezpieczeństwo pacjentów, mniej planowych wizyt specjalistycznych, oszczędność na procedurach i dodatkowe środki w budżecie płatnika publicznego – to zalety telemonitoringu urządzeń wszczepialnych wymieniane przez kardiologów i pacjentów. Zdaniem ekspertów pandemia COVID-19 pokazała wyraźnie: najwyższy czas zrefundować znaną i sprawdzoną przez lata formę opieki telemedycznej.

Pilna potrzeba zdrowotna

Telemonitoring urządzeń wszczepialnych to forma opieki nad pacjentami z wszczepionymi układami, które wspomagają pracę serca.

Dzięki temu rodzajowi opieki telemedycznej można zdalnie monitorować urządzenia takie jak: kardiowertery-defibrylatory (ICD), układy do stymulacji resynchronizującej (CRT), a nawet stymulatory (IPG). Zdaniem ekspertów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego pozwala to na właściwy nadzór nad pacjentami i zwiększa ich bezpieczeństwo.

Urządzenia wszczepialne zbierają informacje nie tylko o samym urządzeniu. Monitorują także parametry, które mogą wiele powiedzieć o stanie zdrowia pacjenta. Dzięki cyklicznie wysyłanym automatycznym raportom telemedycznym mamy możliwość stałego wglądu w te dane. Dzięki temu jesteśmy w stanie na bieżąco ocenić stan chorego. Nasz pacjent nie musi w niepewności czekać na ponadplanową wizytę w ośrodku, której realizacja w czasie epidemii COVID-19 może być utrudniona. Jeśli chory może skontaktować się z nami zdalnie, a my możemy na podstawie rzetelnych danych uspokoić go, że nie dzieje się nic złego, to są to wręcz bezcenne możliwości. Tym bardziej, że wielu pacjentów z urządzeniami typu kardiowertery-defibrylatory to osoby najciężej chore, którym niestety nierzadko towarzyszą niepokój, lęk a także różne formy zaburzeń depresyjnych. W tej grupie pacjentów poczucie bezpieczeństwa nabiera zupełnie innego wymiaru – uważa dr hab. n. med. Oskar Kowalski, prof. SUM, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Symulacji Serca Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Aktualna sytuacja epidemiczna dobitnie pokazała, że możliwość zdalnej kontroli telemedycznej to bezwzględnie priorytetowa potrzeba zdrowotna – potwierdza Agnieszka Wołczenko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń „EcoSerce”. – W ostatnich miesiącach pacjenci często zgłaszają nam, że nie są w stanie dostać się do ośrodka prowadzącego konsultacje. Wielu chorych żyje w strachu z powodu braku możliwości kontaktu z lekarzem, również w sytuacji, kiedy z wszczepionym urządzeniem dzieje się coś złego. Światowa Organizacja Zdrowia definiuje, że zdrowie to nie tylko brak chorób, ale też dobrostan i poczucie bezpieczeństwa. Silny stres spowodowany obawą o brak dostępu do opieki medycznej zdecydowanie pogarsza stan pacjentów. Nie możemy działać na szkodę chorych!

Lepiej (i taniej) zapobiegać

Raport z telemonitoringu może być źródłem pierwszej informacji o dysfunkcjach wszczepionego układu, ale także o wystąpieniu u pacjenta różnego rodzaju arytmii, na przykład migotania przedsionków. Zdaniem kardiologów wczesna informacja o groźnej arytmii pozwala na włączenie leczenia farmakologicznego albo wykonanie zabiegu ablacji. Pozwala to na minimalizację ryzyka wystąpienia poważnych następstw zaburzeń rytmu serca. Wczesne rozpoznanie i odpowiednie leczenie migotania przedsionków może uchronić od udaru mózgu - jednego z najpoważniejszych i najbardziej kosztownych z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia powikłań tej arytmii.

Dowody naukowe na to, że telemonitoring ratuje życie, są jednoznaczne. Wiadomo także, że dzięki tej formie opieki możemy poprawić jakość i długość życia chorych. Przykładowo, nowoczesne algorytmy są dziś w stanie z miesięcznym wyprzedzeniem możliwość wystąpienia zaostrzenia niewydolności serca, które z reguły wiąże się z koniecznością hospitalizacji. Z punktu widzenia terapii to mnóstwo czasu, żeby w ramach poradni podjąć konieczne działania medyczne: zmienić pacjentowi leki albo ocenić, czy nie dochodzi u niego do niedokrwienia mięśnia sercowego i zaostrzenia niewydolności serca, które zawsze wiąże się z dużym ryzykiem wystąpienia kolejnych niekorzystnych powikłań, włącznie z zagrożeniem życia. Można powiedzieć, że posługujemy się sztuczną inteligencją, która analizuje stan chorego i informuje nas: uwaga, ten chory może być już za miesiąc w bardzo złym stanie! Trzeba pilnie wezwać go na wizytę, ocenić jego stan i pomóc mu, zanim prognozowane zaostrzenia rzeczywiście wystąpią.

Dla ciężko chorych

Dziś koszt opieki telemedycznej nad pacjentami z urządzeniami wszczepialnymi ponoszą ośrodki. Szpital ponosi koszt zakupu przystawki do telemonitoringu. To w zależności od modelu koszt na poziomie 2-4 tysięcy złotych dla jednego pacjenta. Do tego dochodzi konieczność organizacji jednostki koordynującej opiekę telemonitoringową; przeszkolenie i wynagrodzenie personelu pielęgniarskiego, który przeprowadza pierwszą weryfikację napływających raportów oraz personelu lekarskiego, który podejmuje decyzję w najtrudniejszych przypadkach.

Jednym z ośrodków z największą liczbą pacjentów objętych opieką telemonitoringową w Polsce jest Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Nasze doświadczenia z telemonitoringiem urządzeń wszczepialnych są już ponad 10-letnie. Z tej formy opieki korzysta już kilka tysięcy pacjentów naszego ośrodka. Warto pamiętać, że w przypadku telemonitoringu mówimy przede wszystkim o osobach, którzy mają wszczepiony defibrylator bądź defibrylator resynchronizujący. Jest to populacja pacjentów, którzy mają bardzo mocno uszkodzone serca i jednocześnie największe ryzyko różnych niekorzystnych zdarzeń, nie tylko arytmii. Jednym słowem, obejmujemy opieką telemonitoringową tych chorych, którzy bezwzględnie najbardziej jej wymagają.

Jak podkreślają eksperci, refundacja opieki telemonitoringowej dla najbardziej potrzebującej jej grupy pacjentów to koszt, który można precyzyjnie oszacować. Podstawą są dane Narodowego Funduszu Zdrowia o liczbie procedur implantacji i wymiany układów z funkcją kardiowersji-defibrylacji.

Mocne argumenty

Prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, wskazuje, że telemonitoring urządzeń wszczepialnych jest formą opieki znaną i powszechnie stosowaną w wielu krajach na świecie.

W krajach europejskich, takich jak między innymi: Czechy, Słowacja, Hiszpania czy Portugalia, telemonitoring urządzeń wszczepialnych funkcjonuje na zasadzie świadczeń gwarantowanych rozliczanych w formie ryczałtów rocznych. Dane pokazują, że opłacalność telemonitoringu zaczyna się już od pułapu 200-300 pacjentów objętych tą formą opieki. Istotne, aby było to świadczenie realizowane w ramach kompleksowej struktury ośrodka i powiązane z niezwłoczną reakcją zespołów koordynujących na alerty związane z zaostrzeniami niewydolności serca czy powikłaniami. Wtedy telemonitoring generuje wymierne oszczędności. Właściwe działanie tej formy opieki to lepszy stan zdrowia pacjentów, a więc mniej hospitalizacji i mniej specjalistycznych (czyli często także kosztowniejszych) procedur medycznych oraz mniejsza śmiertelność chorych. W Polsce telemonitoring urządzeń wszczepialnych zyskał już kilka lat temu pozytywną ocenę Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. W grudniu 2020 roku mieliśmy okazję uczestniczyć w spotkaniu nowo powołanego Departamentu Innowacji w Ministerstwie Zdrowia. Przedstawiliśmy tam telemonitoring urządzeń wszczepialnych jako rozwiązanie, które bezwzględnie warto niezwłocznie wdrożyć. Doprawdy trudno wskazać inną równie efektywną i dostosowaną do obecnych realiów formę opieki. Bardzo liczymy na jej refundację.