Kolejki, wizyty prywatne i brak lekarzy – taka była opieka medyczna w 2019

Chorzy nie mają w Polsce łatwego życia. Regularnie wybuchające w polskiej służbie zdrowia kryzysy; jeden z najniższych w Europie wskaźników liczby lekarzy na 1000 mieszkańców, kilkumiesięczne oczekiwanie na wizytę u specjalisty – to tylko kilka czynników, które przekonują, że publiczna opieka medyczna w naszym kraju jest niewydolna. Koniec roku to czas podsumowań. Jakie tendencje były zauważalne w tym roku i co działo się w polskiej służbie zdrowia?

  1. Wciąż brakuje nam lekarzy

Według Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce brakuje aż 68 tys. lekarzy.

Średnia liczba lekarzy na 1000 mieszkańców jest jedną z najniższych w Europie. Według danych OECD i Komisji Europejskiej, średnia europejska wynosi 3,6, podczas gdy w Polsce ten wskaźnik wynosi tylko 2,4.

- Polska służba zdrowia cierpi z powodu braku lekarzy. Potrzebujemy przede wszystkim onkologów i hematologów dziecięcych, psychiatrów i chirurgów onkologicznych. Zmniejszenie limitów przyjęć na studia w ciągu ostatnich 20 lat sprawiło, że coraz mniej nowych lekarzy podejmowało pracę, a coraz więcej odchodziło na emeryturę – stąd powiększająca się luka, której skutki obserwujemy dziś – komentuje Arkadiusz Piątek z MediSky International.

  1. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne alternatywą dla publicznej służby zdrowia

W pierwszej połowie tego roku przeznaczyliśmy na prywatne polisy zdrowotne ponad 430 milionów złotych, to o 15% więcej niż w tym samym okresie 2018 roku. Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że do końca września zdecydowało się na nie aż 2,8 mln osób.

Polisy zdrowotne dają dostęp do wizyt w nowoczesnych placówkach, u najlepszych specjalistów, bez kilkutygodniowego oczekiwania na wizytę i długich kolejek do rejestracji. W Polsce dostępne są już produkty, które w podstawowym pakiecie, oprócz usług ambulatoryjnych, zapewniają również leczenie szpitalne zarówno w kraju, jak i zagranicą. Możliwość przeprowadzenia zabiegu czy operacji bez oczekiwania lub pod okiem najlepszych specjalistów z Europy to potrzeba wielu Polaków.

  1. Leczenie za granicą coraz bardziej pożądane

Polacy szukają alternatyw do leczenia w Polsce. Taką możliwość daje m.in. tzw. dyrektywa transgraniczna, która pozwala na skorzystanie ze świadczeń zdrowotnych w innym państwie członkowskim UE. Jesteśmy na trzecim miejscu (za Francją i Danią) listy krajów, których mieszkańcy najchętniej wykorzystują tę opcję.

- To rozwiązanie posiada jednak pewne ograniczenia. Procedura refundacji kosztów, które muszą pokryć z góry pacjenci trwa niekiedy miesiącami, a NFZ zwraca koszty w kwocie nie wyższej, niż płaci za dane świadczenia w polskich placówkach. Nadwyżkę, nierzadko wysoką, dopłaca zatem pacjent

Na potrzeby pacjentów odpowiada już rynek prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Najnowsze rozwiązania pozwalają na zagraniczne leczenie w ramach polisy. Ubezpieczony może korzystać z usług medycznych w dowolnych placówkach w Polsce i Europie bez konieczności uzyskiwania zgody na leczenie oraz dopełniania skomplikowanych procedur i formalności. Od diagnozy do rozpoczęcia leczenia może zatem minąć tylko jeden dzień.

  1. Kolejki się wydłużyły

Następstwem m.in. braków kadrowych są wydłużające się z roku na rok kolejki. Fundacja Watch Health Care alarmuje: w Polsce nie ma dziedziny medycyny, której pacjenci nie są narażeni na kolejki. Średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty podwoił się w ciągu ostatnich 9 lat.


Z badań Barometru WHC wynika, że dostanie się do lekarza pierwszego kontaktu w dniu zgłoszenia się do przychodni jest prawie niemożliwe. Średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty to 4 miesiące. Na rekordowo długie kolejki muszą przygotować się pacjenci endokrynologów i kardiologów dziecięcych. Na wizytę u tych lekarzy trzeba czekać odpowiednio ponad dwa lata i rok.

  1. Coraz chętniej leczyliśmy się prywatnie

Coraz mniej Polaków polega wyłącznie na publicznej służbie zdrowia. Z danych wielu badań wynika, że średnio tylko co trzeci pacjent jest zadowolony z jej funkcjonowania. Coraz częstsze korzystanie z prywatnej opieki zdrowotnej to efekt nieustających kryzysów publicznej opieki zdrowotnej.

Wizyta w prywatnej placówce jest nierzadko jedyną opcją na uzyskanie szybkiej pomocy. Nie dziwi zatem rosnąca frustracja spowodowana tym stanem, zwłaszcza ze względu na niemałe składki zdrowotne wpłacane przez obywateli. Pracownik zarabiający średnią krajową – 5 tys. zł brutto –przeznacza na nią miesięcznie 388,13 zł. W perspektywie całego roku do NFZ wpłaca zatem 4657,56 zł. To duża kwota za usługi, z których tak trudno skorzystać.

Co przyniesie 2020?

Prognozy dla publicznej służby zdrowia nie napawają niestety optymizmem. Lekarze alarmują o poważnym niedofinansowaniu sektora publicznego. Według Światowej Organizacji Zdrowia wydatki na publiczną służbę zdrowia powinny stanowić 6 proc. PKB, by ta funkcjonowała sprawnie. W Polsce to tylko 4,8 proc. Wypełnienie wolnych, prawie 70 tys. wakatów potrwa zapewne wiele lat.

Zmęczeni kolejkami i ciągłymi problemami z uzyskaniem wysokiej jakości pomocy Polacy najprawdopodobniej będą coraz chętniej szukać pomocy w prywatnych gabinetach i placówkach. Zwiększy się zapewne liczba ubezpieczonych w ramach prywatnych polis zdrowotnych.

Leczenie za granicą może również zyskać więcej zwolenników. Zwłaszcza w obliczu rosnącej popularności polis, które w podstawowym pakiecie zapewniają zagraniczną opiekę zdrowotną. Takie rozwiązania zapewniają kompleksową ochronę, a w sytuacji, w której możliwości leczenia w Polsce są ograniczone lub okres oczekiwania rekordowo długi, chorzy mogą bez problemu udać się do kraju, w którym uzyskają odpowiednią opiekę.

Źródło: MediSky International