Dla samotnych starszych osób Wigilia to najsmutniejszy dzień w roku.

W Wigilię miałam trochę jedzenia, zapaliłam świeczkę i pomodliłam za swoich bliskich, zjadłam troszkę, no i myślę, popatrzę sobie w telewizję, jak inni spędzają święta… Taka moja ubiegłoroczna Wigilia była… – opowiada 89-letnia pani Marta. Jakie będą jej święta w tym roku?

Mali Bracia Ubogich

Stowarzyszenie „mali bracia Ubogich” pomaga na co dzień samotnym starszym osobom, takim jak pani Marta.

- Nasi wolontariusze odwiedzają ich w domach, spędzają czas, rozmawiają, wypełniają codzienną pustkę – mówi Joanna Mielczarek, dyrektor Stowarzyszenia  - Ale wiemy, że najtrudniejszym czasem dla nich są właśnie święta. Samotna wigilia przypomina jeszcze boleśniej o bliskich, którzy odeszli. Dlatego co roku organizujemy dla naszych podopiecznych spotkania wigilijne tam, gdzie działamy: w Warszawie, Poznaniu i Lublinie. Chcemy, by wyszli  z domu do ludzi, spróbowali naszego barszczu wigilijnego, pośmiali się z Mikołajem. Żeby zapomnieli na tych kilka godzin, że są sami. My będziemy razem z nimi.

Na wigilii Stowarzyszenia są zawsze życzliwi wolontariusze, choinka, stół ze świątecznymi potrawami i Mikołaj.

- Organizacja wigilii wraz ze świątecznym upominkiem to koszt 50 zł dla 1 osoby – mówi Joanna Mielczarek - Mamy pod opieką ponad 300 samotnych osób. Do seniorów, którzy już nie mogą wyjść z domu, przyjdą nasi wolontariusze. Chcemy, żeby przynieśli każdemu świąteczny prezent i wigilijne pierogi. Dla każdej z tych osób to koszt minimum 30 zł.

Czy warto podarować komuś nieznanemu taki prezent?

- Radość ze wspólnych wigilii stowarzyszenia najlepiej oddają uśmiechy, wzruszenie i wdzięczność na twarzach naszych podopiecznych – mówi Agnieszka Szafrańska, wolontariuszka – my wiemy, że tak naprawdę dla większości z nich to będzie w ogóle jedyna prawdziwa Wigilia.

- Jest tak bardzo przyjemnie, serdecznie, bardzo miło i z przyjemnością wspominam tę wigilię u „małych braci…”, choinka śliczna, śpiewamy kolędy, jest Mikołaj, jest z kim porozmawiać… Bardzo sympatycznie! – wspomina ze wzruszeniem pani Henryka, podopieczna z Warszawy.