Kto tu sprzątał?

Po czym poznać, kto sprzątał? Nie po ilości startego kurzu, a po rozmieszczeniu przedmiotów. Otóż kobieta sprzątając ma inklinacje do ulepszania świata, tu poprawi poduszki, tam wygładzi serwetę a na koniec rzuci na wszystko bacznym okiem czy aby całość komponuje się w idylliczny obrazek i czy nie należy fotografii babci i doniczki z fiołkami zamienić  miejscami. Mężczyzna sprzątanie traktuje zadaniowo. Kurze zetrzeć, dywan wytrzepać, szyby wypucować. Trzeba przyznać, że wielu mężczyzn jest niezwykle skrupulatnych i docierają do każdego kącika, szorują przedziwne miejsca, ale nie ma dla nich kompletnie znaczenia ustawienie flakoników i słoiczków w łazience ani bibelotów na komodzie. Przecież czystość to jedno, a kompozycja to drugie. Niby racja. Dla kobiety posprzątać na ogół nie oznacza sprzątnąć, ale i uładzić. Dla niej nie jest posprzątane gdy na stole zalega talerz po truskawkach i kubek po kawie. Za to dla  niego owszem, bo przecież odkurzył i mucha nie siada.

Zmienić stanu rzeczy się nie da, pozostaje  tylko współpracować. Kobiety mają w głowie grafik, co kiedy było czyszczone, zmywane i bywa, że nie mogą spokojnie jechać na urlop, bo przecież firanki nie wyprane. Te niewyprane firanki dla mężczyzny nie mają żadnego znaczenia, ba jeśli warstwa kurzu nie przesłania ekranu telewizora zdają się nie dostrzegać potrzeby generalnych porządków. Sprzątają raczej dopiero po otrzymaniu wytycznych. Kobieta pozostawiona sam na sam w domu zabiera się do ogarnięcia chałupy niemal z automatu.

Oczywiście mowa tu o tych, którzy nie toną w chaosie. Znam domy , w których żadnemu z mieszkańców nie przychodzi do głowy szukanie kurzu w przedziwnych zakamarkach i którzy bez trudu odnajdują potrzebne rzeczy w stercie rzeczy.

kunegunda:)