Jak się zwracać do teściowej?

Jak się zwracać do teściowej?
Mała rzecz a może doskwierać:). Jak  się zwracać do teściowej? Mamo?  Jak głosi dowcip, "matka, jest tylko jedna!" :), ale przecież nie można latami zwracać się bezosobowo, do kogoś z kim się obcuje i kto jest nasza rodziną.
Z tradycji wynika, że należy tytułować przyżenioną:) matkę  mamą. Choć wiele osób się buntuje, że nie odbierze prymu własnej matce i że to przyszywana matka to nie ma wiele wyjśc z tej sytuacji.  Mamy tyle przyszywanych cioć i babć, że  jeszcze jedna przyszywana matka nie powinna robić różnicy. Tym bardziej, że zawsze możemy zwracać się w trzeciej osobie. Jeśli ktoś chce sobie rozgraniczyć na własną i przybraną mamę to może  używać tej nieco już przestarzałej formy.  Jako, że  pokolenie, które do własnych rodziców zwracało się w trzeciej o sobie jest na wymarciu, nie ma mowy o pomieszaniu mam:).
O ile w życiu towarzyskim zwracanie się na pan/pani jest wyrazem szacunku,  o tyle w  relacji rodzinnej buduje niepotrzebny dystans i manifestuje odrębność.  To tak jakby  przypominać ciągle: A pani to nie jest z naszej drużyny :P!. No jest, całą gęba jest w tej drużynie, dziecko zmieniło barwy:) to i matka też.
W biurze można mówić śmiało pani Jolu i jest miło, ale do matki męża czy żony to chyba zgrzyt. Wnuki będą wołać babciu, a ja do teściowej będę mówić pani? Idiotyczna konfiguracja.  Wyobraźmy sobie dzień powszedni:): Proszę pani, niech pani da Zbysiowi mleka o 12.00:).?
Jeszcze lepszy drapak wychodzi jak mówić po imieniu. Ja wiem, że są rodziny w których jest moda na tykanie, no może wtedy luźniej w domu, wódki się idzie napić razem z takim tykanym teściem,a i teściowa odmłodnieje w oczach jak zyska kumpla w wieku córki:). Moim zdaniem  mówienie na ty jest kłopotliwe dla obu stron. Matka to matka, czy moja czy mężowa to jednak matka, a nie żadna koleżanka i nie kumpela.
Oczywiście nic nie stoi - poza samymi synowymi i teściowymi :) - na przeszkodzie by miały przyjazne stosunki. Mogą razem spędzać wakacje, szwendać się po mieście, ale czy muszą być na ty? Jeśli obu stronom z tym dobrze to pewnie nie ma nic  w tym złego. Być może jednak teściowa bardziej odnajdzie się w swojej roli jako mama niż koleżanka czy znajoma.
Dzieci, które mówią na ty do swoich rodziców są w jakiś sposób osierocone, bo odbiera im się przywilej posiadania tej jedynej na świecie osoby, która ma być mentorem, przewodnikiem, drogowskazem, która umie pomóc, uratuje z opresji itd. Jasne, nomenklaturą nie zbuduje się autorytetu  i nie stanie się nikt wyrocznią, ale to chyba taki komfort psychiczny dla obu stron i przypomnienie ról jakie grają:). Reszta zależy już oczywiście od uczynków i relacji.
Wracając do teściów:). Dla niektórych małżeństw to zagwozdka jak zwracać się do teściów. Niezręczna sytuacja zwłaszcza jeśli pomysły obu pokoleń na nazewnictwo nie są zbieżne:). Każda rodzina musi sobie wypracować własny sposób na to połączenie rodzin. Wyjściem awaryjnym jest zwracanie się bezosobowo, ale to dość karkołomne zadanie i nie da się przekazać wszystkich komunikatów w ten sposób. Każdorazowo jest to gimnastyka umysłu i wychodzą czasem zabawne lingwistycznie twory jeśli z uporem chcemy  ominąć  i mamę i panią:)
kunegunda :)
Mała rzecz a może doskwierać:). Jak  się zwracać do teściowej? Mamo?  Jak głosi dowcip, "matka, jest tylko jedna!" :), ale przecież nie można latami zwracać się bezosobowo, do kogoś z kim się obcuje i kto jest nasza rodziną. Z tradycji wynika, że należy tytułować przyżenioną:) matkę  mamą. Choć wiele osób się buntuje, że nie odbierze prymu własnej matce i że to przyszywana matka to nie ma wiele wyjśc z tej sytuacji.  Mamy tyle przyszywanych cioć i babć, że  jeszcze jedna przyszywana matka nie powinna robić różnicy. Tym bardziej, że zawsze możemy zwracać się w trzeciej osobie. Jeśli ktoś chce sobie rozgraniczyć na własną i przybraną mamę to może  używać tej nieco już przestarzałej formy.  Jako, że  pokolenie, które do własnych rodziców zwracało się w trzeciej o sobie jest na wymarciu, nie ma mowy o pomieszaniu mam:).
O ile w życiu towarzyskim zwracanie się na pan/pani jest wyrazem szacunku,  o tyle w  relacji rodzinnej buduje niepotrzebny dystans i manifestuje odrębność.  To tak jakby  przypominać ciągle: A pani to nie jest z naszej drużyny :P!. No jest, całą gęba jest w tej drużynie, dziecko zmieniło barwy:) to i matka też.
W biurze można mówić śmiało pani Jolu i jest miło, ale do matki męża czy żony to chyba zgrzyt. Wnuki będą wołać babciu, a ja do teściowej będę mówić pani? Idiotyczna konfiguracja.  Wyobraźmy sobie dzień powszedni:): Proszę pani, niech pani da Zbysiowi mleka o 12.00:).?
Jeszcze lepszy drapak wychodzi jak mówić po imieniu. Ja wiem, że są rodziny w których jest moda na tykanie, no może wtedy luźniej w domu, wódki się idzie napić razem z takim tykanym teściem,a i teściowa odmłodnieje w oczach jak zyska kumpla w wieku córki:). Moim zdaniem  mówienie na ty jest kłopotliwe dla obu stron. Matka to matka, czy moja czy mężowa to jednak matka, a nie żadna koleżanka i nie kumpela.
Oczywiście nic nie stoi - poza samymi synowymi i teściowymi :) - na przeszkodzie by miały przyjazne stosunki. Mogą razem spędzać wakacje, szwendać się po mieście, ale czy muszą być na ty? Jeśli obu stronom z tym dobrze to pewnie nie ma nic  w tym złego. Być może jednak teściowa bardziej odnajdzie się w swojej roli jako mama niż koleżanka czy znajoma.
Dzieci, które mówią na ty do swoich rodziców są w jakiś sposób osierocone, bo odbiera im się przywilej posiadania tej jedynej na świecie osoby, która ma być mentorem, przewodnikiem, drogowskazem, która umie pomóc, uratuje z opresji itd. Jasne, nomenklaturą nie zbuduje się autorytetu  i nie stanie się nikt wyrocznią, ale to chyba taki komfort psychiczny dla obu stron i przypomnienie ról jakie grają:). Reszta zależy już oczywiście od uczynków i relacji.
Wracając do teściów:). Dla niektórych małżeństw to zagwozdka jak zwracać się do teściów. Niezręczna sytuacja zwłaszcza jeśli pomysły obu pokoleń na nazewnictwo nie są zbieżne:). Każda rodzina musi sobie wypracować własny sposób na to połączenie rodzin. Wyjściem awaryjnym jest zwracanie się bezosobowo, ale to dość karkołomne zadanie i nie da się przekazać wszystkich komunikatów w ten sposób. Każdorazowo jest to gimnastyka umysłu i wychodzą czasem zabawne lingwistycznie twory jeśli z uporem chcemy  ominąć  i mamę i panią:)
kunegunda :)