Kod obrazkowy

Kod obrazkowy
Ja już wiem skąd to zastraszające tempo  ilości zawałów:)! Z tego że się człowiek na drobiazgi zżyma:)!. Krótko mówiąc  tej numerkologii.
Jako szczęśliwy posiadacz telefonu komórkowego, mogę zbierać za własną kasę z opłaconych rachunków punkty. A to se zbieram tym bardziej, że to idzie z automatu. Jak dają to brać, jak biją to uciekać.  Jak się nazbiera, to próbuję - raz na pół roku- odebrać punkty w postaci bezcennych:) nagród: kolejny plecaczek reklamowy, długopis lub gadżet nie wiadomo do czego, ale  za to na pewno oznajmujący wszem i wobec przynależność do plusa:) .
Jak już coś wylukam i chcę odebrać, to się okazuję, że  się trzeba napracować, bo "automat " działa tylko w naliczaniu punktów, a już ich przetworzenie na rzeczywistość nie może być prostą czynnością. Dzwonie  więc do plusa, żeby z nim w/w sprawie pogadać. Jak zwykle słyszę:  jeśli to i owamto, naciśnij 1 , jeśli teraz owamto i tamto naciśnij gwiazdkę... naciskam potulnie, bo co mi pozostało:), w końcu nagrody czekają:)
Jak już się  witam  z gąską, to się okazuje , że  z plusem osobiście nie pogadam jak nie podam kodu! Mojego kodu, który mam gdzieś na dnie szuflady, w domu, w papierach. Zonk, siekiera, błyskawica, młot! No jak mogłam zapomnieć, że raz na pół roku potrzebuję tego kodu, który mnie lepiej chroni niż w banku, żeby nikt inny nie odebrał tego reklamowego kubka! A ja idotka chciałam załatwić sprawę z autobusu, w drodze do domu, bo przecież mam telefon bezprzewodowy i przenośny po świecie:).
Nawet jakbym  miała ten zaczarowany numerek w komórce to bym musiała chyba sobie spisać wcześniej na karteluszce, bo trudno sprawdzać kod i gadać z plusem. Nie ma rady, trzeba będzie następnym razem wytatuować na dłoni, żeby był pod ręką w tych skomplikowanych chwilach.
Załóżmy, że jednak wygrzebię kod ... I tak na końcu pani zapyta jeszcze o specjalny pin. Na szczęście ten pamiętam. Wszędzie piny, kody, mam kod do xero, do poczty, do bankomatu, do furtki, do rozmowy z operatorem aster, bez numerka to teraz nie pogadasz nawet u lekarza czy na poczcie.
W trąbę mnie chyba robią i patrzą ile zniosę:). W  necie też  ciągle mam przepisywać kody z obrazka. Idiotyczne kody,  pisane chyba przez przedszkolaka lub szyfrowane przez specjalistów z NASA.. Patrzę na nie i tak i siak i w 90% nie mogę się dopatrzeć jakie są te literki.  Przede wszystkim to są nieczytelne:).
Często mimo okularów i ukończonej szkoły nie dają się odcyfrować. Chyba myślą, że małpy teraz takie uczone, że mogłyby się dorwać do mojego komputera i wklikać kod, gdyby był po ludzku:) napisany: Rozumowanie logiczne,  muszą być udziwnione, pogibane, po skosie lub  w poprzek ,  żeby tylko uczony człowiek wiedział na 100 per cent czy to jeszcze q czy już a i żeby mógł rozważyć czy to jeszcze nasze 4 czy już francuskie r:). No komy nie z tej ziemi, ale mi się czasem ciśnienie podnosi. A w ogóle po co mam wpisywać ten kod, jak i tak w podpisie mogę wpisać co mi się żywnie podoba. Najwyraźniej jest to swoisty cenzus naukowy:), żeby byle tłumok nie udzielał się w sieci. Jeszcze trochę i będzie kod obrazkowy. Kto nie przemaluje identiko nie zostanie dopuszczony. A ja z rysunku komputerowego średnio:)...
kunegunda :)
Ja już wiem skąd to zastraszające tempo  ilości zawałów:)! Z tego że się człowiek na drobiazgi zżyma:)!. Krótko mówiąc  tej numerkologii. Jako szczęśliwy posiadacz telefonu komórkowego, mogę zbierać za własną kasę z opłaconych rachunków punkty. A to se zbieram tym bardziej, że to idzie z automatu. Jak dają to brać, jak biją to uciekać.  Jak się nazbiera, to próbuję - raz na pół roku- odebrać punkty w postaci bezcennych:) nagród: kolejny plecaczek reklamowy, długopis lub gadżet nie wiadomo do czego, ale  za to na pewno oznajmujący wszem i wobec przynależność do plusa:) .
Jak już coś wylukam i chcę odebrać, to się okazuję, że  się trzeba napracować, bo "automat " działa tylko w naliczaniu punktów, a już ich przetworzenie na rzeczywistość nie może być prostą czynnością. Dzwonie  więc do plusa, żeby z nim w/w sprawie pogadać. Jak zwykle słyszę:  jeśli to i owamto, naciśnij 1 , jeśli teraz owamto i tamto naciśnij gwiazdkę... naciskam potulnie, bo co mi pozostało:), w końcu nagrody czekają:)
Jak już się  witam  z gąską, to się okazuje , że  z plusem osobiście nie pogadam jak nie podam kodu! Mojego kodu, który mam gdzieś na dnie szuflady, w domu, w papierach. Zonk, siekiera, błyskawica, młot! No jak mogłam zapomnieć, że raz na pół roku potrzebuję tego kodu, który mnie lepiej chroni niż w banku, żeby nikt inny nie odebrał tego reklamowego kubka! A ja idotka chciałam załatwić sprawę z autobusu, w drodze do domu, bo przecież mam telefon bezprzewodowy i przenośny po świecie:).
Nawet jakbym  miała ten zaczarowany numerek w komórce to bym musiała chyba sobie spisać wcześniej na karteluszce, bo trudno sprawdzać kod i gadać z plusem. Nie ma rady, trzeba będzie następnym razem wytatuować na dłoni, żeby był pod ręką w tych skomplikowanych chwilach.
Załóżmy, że jednak wygrzebię kod ... I tak na końcu pani zapyta jeszcze o specjalny pin. Na szczęście ten pamiętam. Wszędzie piny, kody, mam kod do xero, do poczty, do bankomatu, do furtki, do rozmowy z operatorem aster, bez numerka to teraz nie pogadasz nawet u lekarza czy na poczcie.
W trąbę mnie chyba robią i patrzą ile zniosę:). W  necie też  ciągle mam przepisywać kody z obrazka. Idiotyczne kody,  pisane chyba przez przedszkolaka lub szyfrowane przez specjalistów z NASA.. Patrzę na nie i tak i siak i w 90% nie mogę się dopatrzeć jakie są te literki.  Przede wszystkim to są nieczytelne:).
Często mimo okularów i ukończonej szkoły nie dają się odcyfrować. Chyba myślą, że małpy teraz takie uczone, że mogłyby się dorwać do mojego komputera i wklikać kod, gdyby był po ludzku:) napisany: Rozumowanie logiczne,  muszą być udziwnione, pogibane, po skosie lub  w poprzek ,  żeby tylko uczony człowiek wiedział na 100 per cent czy to jeszcze q czy już a i żeby mógł rozważyć czy to jeszcze nasze 4 czy już francuskie r:). No komy nie z tej ziemi, ale mi się czasem ciśnienie podnosi. A w ogóle po co mam wpisywać ten kod, jak i tak w podpisie mogę wpisać co mi się żywnie podoba. Najwyraźniej jest to swoisty cenzus naukowy:), żeby byle tłumok nie udzielał się w sieci. Jeszcze trochę i będzie kod obrazkowy. Kto nie przemaluje identiko nie zostanie dopuszczony. A ja z rysunku komputerowego średnio:)...
kunegunda :)