Przegląd generalny

Każdy kierowca samochodu pamięta o przeglądzie technicznym, a nawet jak zapomni to mu  kontrola drogowa skutecznie uzmysłowi brak badań. Dbamy o sprzęty domowe,  przecieramy meble,  sypiemy calgon, modernizujemy komputery i cieszymy się, że ktoś przegląda samoloty, którymi latami. A co z nami, kto z nami pójdzie na przegląd? Jak się skończyło 18 lat to trzeba samemu się za ucho doprowadzić. Teoria mówi, że po 40 trzeba się badać, badać  i jeszcze raz badać. Panie zapraszamy na mammografię, panów na badania PSA:) czyli prostaty, a wszystkich na kolonoskopię. Zaleca się też okresowe badania profilaktyczne na cholesterol, cukier, rtg, usg, ekg:)...itd. Naturalnie samo badanie poziomu cukru nie gwarantuje zdrowia i wszystkie te badania to nie jeszcze nie cała gama tego, co nam oferuje medycyna w profilaktyce i wczesnym wykrywaniu chorób, ale chociaż tyle warto robić dla swojego własnego spokoju.

W praktyce wygląda to jednak tak, że żadna z nas nie chce się dowiedzieć czy aby nic jej nigdzie nie wyrosło i najskuteczniejszą metodą jest po prostu udawanie, że nie ma problemu. Nikomu nie uśmiecha się przyjmowanie postawy kolankowo-łokciowej u proktologa i żaden facet nie idzie ronczym kłusem do androolga. tym bardziej, że mogłoby się okazać, ze w kitlu siedzi kobieta i to jeszcze przed 30-tką:). No jak jej wyjawić, że chodzi o prostatę? A przecież  prostata jednoznacznie kojarzy nam się  - błędnie zresztą - ze schyłkiem męskości. Owszem, zaniedbana prostata  może powodować niemoc, ale to akurat chyba najlżejsza dolegliwość w przypadku przerostu prostaty. Szereg badań, naświetlania, wycinki i wycinanki to dopiero uznałabym za nieprzyjemne.
W Niemczech postanowiono zdjąć parawan z rzeczy wstydliwych. Zaangażowano sztab popularnych aktorów , prezenterów   do publicznego wyznawania jak było:)... No i głoszą te twarze z pierwszych stron gazet wszem i wobec, że a) nie boli,   b) jest do przejścia i c) nie ujmuje nam nic z godności.
Co odważniejsi dali się nawet sfilmować w czasie badań, żeby był naoczny dowód, że nie darli się wniebogłosy i żeby każdy obywatel mógł się oswoić z sytuacją.
Modne stały się też reportaże pokazujące przygotowania do porodu i sam poród. O ile  w latach PRL-u straszono  młodzież  szkolną filmem z porodu pokazującym morze krwi i nieziemskie cierpienie, o tyle teraz okazuje się, że jakoś te kobiety radzą sobie z bólem, wszystko nie takie makabryczne, a wzruszenia przyćmiewają wspomnienie bólu. No, ale i polityka sozialna inna, tam mają za mało narodu rdzennego i zachęcają do rodzenia, codziennie  z rana krótko po 10.00:).
Strach ma wielkie oczy, a ludzie dorysowują mu wielkie gały. Widocznie niczym Japończycy lubimy się bać:). Jeśli ktoś wspomni o gastroskopii to interlokutor tylko się skuli w sobie na sam dźwięk słowa "gastroskopia" i pokiwa głową współczująco.
O prostacie to chyba panowie  w czasie męskich ploteczek niechętnie... prędzej o kalesonach. Kolonoskopia temat tabu lub utożsamiany z perwersją homoseksualną ,a nie działaniami prozdrowotnymi. Kto by się przyznał, że dał, da lub chce dać sobie coś takiego zrobić? Moim zdaniem, jak mus to mus:). Nie ma co się bać, w końcu oni to robią taśmowo, po drugie jak będziemy się tak wszyscy na wylot badać to będzie jakoś raźniej inie strach o tym mówić, a i zrobić się da. Za to sen będziemy mieli spokojniejszy. Na razie jednak na takie badania-dziwolągi chodzi tylko ten co musi i komu lekarz ze strachem w oczy:) zajrzeli.
Z porodem też się babki  niepotrzebnie prześcigają w krwawych opowieściach. Potem następnym pokoleniom strach rodzić:), jak to się człowiek nasłucha. Jasne nie jest miłe, boli jak diabli, ma się dość  i chciałoby się najchętniej wyjść, ale przecież daje się wytrwać do końca. To nie busz i nie umiera co piąta przy porodzie czy w połogu.
Jak tak dalej pójdzie to statystyki umieralności z przyrostem naturalnym będą śmiać się z nas w kułak. Niby każda wie o mammografii i słyszała o różowej wstążce, ale która z nas się doczłapała na badanie z własnej nieprzymuszonej woli? Doczłapała  i powtórzyła badanie za rok czy dwa nie uspokojona wynikiem, że NA RAZIE wszystko dobrze. Raczej jesteśmy myśleć o zakupie różowej podwiązki niż ,ze nas zapiszą do towarzystwa różowej wstążki:).
Zdaję sobie sprawę, że gdyby ktoś z zacięciem hipochondryka chciał robić systematycznie badania, to by musiał  założyć sobie grafik badań i iść na bezrobocie:), bo by się w normalnym rytmie życia nie wyrobił:).. Nie trzeba siedzieć z uchem w środku, ale mieć świadomość, że jak już boli i doskwiera to może być po chłopie, więc lepiej zawczasu wisieć w przychodni u klamki i  gnębić lekarzy o skierowania. Takie zwykłe na krew i mocz da nam każdy, ale pamiętajmy, że to tylko bardzo powierzchowny obraz tego co w nas siedzi w środku i że  da się zrobić o wiele bardziej wnikliwy  przegląd generalny, z naciskiem na podwozie:).

kunegunda:)