Dylematy opieki nad niedołężnymi

58-letnia Elżbieta J., została skazana na 4 lata więzienia za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Kobieta nie dawała już rady opiekować się niedołężnym ojcem, więc wyjechała na wakacje, żeby odpocząć zostawiając go bez opieki. Mężczyzna zmarł w wyniku zaniedbania i niedożywienia. Czy jesteśmy przygotowani na wyzwania jakie niesie za sobą często niezwykle ciężka opieka nad starszymi członkami rodziny? Czy zadbanie o nich, wiążące się z poświęceniem to obowiązek? Dyskusję w studio ”Świat się kręci”

podjął Maciej Kurzajewski i jego goście: mec. Piotr Schramm, Dorota Gałczyńska-Zych dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie, dr. n. med. Jerzy Jarosz oraz gość dnia – Anna Cieślak. 

Zgodnie z prawem czy z sumieniem?

„Nie tylko nie spotkałem się z taki wyrokiem dotychczas, ale też przesłanki na podstawie których został wydany ten wyrok są nie do końca jasne. My wszyscy zastanawiamy się dzisiaj gdzie leży granica naszego obowiązku, gdzie leży granica naszej odpowiedzialności i zobowiązania do tego, żeby opiekować się ludźmi starszymi. –przyznaje mec. Piotr Schramm i stwierdza, żesąd tę granicę wytyczył następująco: w związku z tym, że ktoś się kimś opiekował, to przyjął na siebie ciężar prawny, czyli tzw. „szczególny prawny obowiązek”, o którym mówi art. 2 Kodeksu Karnego. Taki obowiązek spoczywa m.in. na policjancie, który przebywa na służbie, ale nie może być bezpośrednio przełożony na osobę w sytuacji prywatnej.

Choć Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy nie mówi nic o szczególnym prawnym obowiązku, to jednak zawiera bardzo ważny zapis, który określa jakie powinny być wzajemne relacje rodziców i ich dorosłych dzieci, opisując je jako „wzajemny szacunek i wspieranie się”.

Nie jesteśmy przygotowani na takie wyzwania. Choroba Alzheimera trwa przeciętnie 15 lat i zmaga się z nią nie tylko pacjent, ale przede wszystkim najbliżsi. Chory jest bardzo często nieświadomy zarówno objawów jak i choroby w ogóle i żyje w swoim wewnętrznym świecie. – mówiła Dorota  Gałczyńska-Zych dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Całe piętno tej choroby spoczywa zatem tak naprawdę na rodzinie, która każdego dnia musi walczyć o to, by chory był zadbany i bezpieczny.

„Co to znaczy, że nie jesteśmy przygotowani? To znaczy, że powinno się wcześniej na ten temat mówić, młodzi ludzie powinni więcej wiedzieć na temat śmierci, na temat choroby, na temat starości? Za mało się mówi na ten temat w mediach?”– pytała Anna Cieślak, która jako gość dnia współprowadziła dyskusję.

Dorota Gałczyńska-Zych przyznaje rację i podkreśla ogromne znaczenie wartości rodzinnych:„Wystarczy spojrzeć na wieśpolskątam się doskonale rozumie, jak się opiekujemy naszymi rodzicami, czego już naprawdę nie widać w mieście.”

Gdzie jest zatem miejsce dla niedołężnych, których nie da się leczyć?

Elżbieta J. próbowała umieścić chorego ojca w szpitalu, jednak spotkała się z odmową. Szpital nie jest miejscem dla chorych, którym potrzeba tak naprawdę opieki społecznej, których nie da się leczyć – mówiła Dorota Gałczyńska-Zych

Mogłoby się wydawać, ze skoro nie szpital, to hospicjum. Dr. n. med. Jerzy Jarosz z Fundacji Hospicjum Onkologiczne, zauważa jednak, że w tym przypadku hospicjum było związane przepisami prawa mówiącymi o tym, który chory kwalifikuje się do przyjęcia, a który nie. Ojciec Elżbiety J. kwalifikował się do hospicjum z punktu widzenia ideologii i etyki