Tu się żyje, nie umiera - przedszkole i dom seniora w jednym

Domy spokojnej starości coraz częściej stają się miejscami, gdzie można spędzić ostatnie lata życia w doskonałych warunkach. Coraz więcej tego typu placówek szuka ciekawych rozwiązań na poszerzanie swojej oferty i ubogacanie czasu seniorom. Ciekawym pomysłem jest próba połączenia domu seniora z przedszkolem.

Symbioza

Projekt domu spokojnej starości połączonej z przedszkolem powstał w Seattle. To tam dostrzeżono problem segregacji społeczeństwa ze względu na wiek. Starzy ludzie, którzy ze względu na swoje dolegliwości i choroby umieszczani są w domach spokojnej starości, gdzie przebywają nieustannie z innymi starymi ludźmi. I choć personel stara się zapewnić im jak najlepsze warunki życia, to brak kontaktu ze społeczeństwem wprowadza do otoczenia marazm, poczucie osamotnienia i smutku.

Ludzie zbyt wiele myślą o tym, co przeminęło i mają świadomość, że niewiele życia im zostało, a ograniczenia fizyczne nie pozwalają im w pełni wykorzystać pozostały czas. Przebywając ze sobą, nie mają odskoczni od tych myśli. To dlatego, powstał projekt, by do tych starszych ludzi przychodziły małe dzieci. Dwu, trzy i cztero-latki nie mają jeszcze żadnych ograniczeń, barier. Są naturalne i spontaniczne.

Gdy maluchy wchodzą do seniorów widać wyraźniej, jak wszyscy się ożywiają, jakby budzili się z marazmu. Dzieci, gdy wchodzą do pomieszczeń, w których przebywają seniorzy, niemal fizycznie wnoszą radość i energię. Ich radość i spontaniczność całkowicie zmieniają smutnych starców w dziarskich staruszków, gotowych razem z dziećmi grać w łapki, malować farbami czy układać puzzle. Czują, że są potrzebni i wartościowi. Mają komu przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. Wszak małe dzieci mają przed sobą całe życie.

Co czerpią z tych doświadczeń dzieci? Przede wszystkim uczą się akceptacji dla odmienności, niepełnosprawności, czerpią z doświadczeń starszych pokoleń, ale także przebywają wśród osób im życzliwych, które dają im bezwarunkową miłość. Dzieci i seniorzy dają sobie nawzajem poczucie własnej wartości. Maluchy uczą się także, że dorośli też czasem potrzebują ich pomocy, co daje im poczucie, że są ważne i stwarzają pole do bycia dobrym.

O całym projekcie powstał film, który pokazuje, jak wspaniale ten pomysł przełożył się na realne życie.

Dawniej rodziny wielopokoleniowe żyły w jednym domu. Dziś jest inaczej, przez co kontakt międzypokoleniowy jest mniejszy. Takie projekty sprawiają, że zostaje przywrócony naturalny porządek rzeczy. A korzyści płynące ze wzajemnych kontaktów są obopólne. Oby takie ośrodki powstawały częściej, także w naszym kraju, gdzie brakuje zarówno dobrych domów spokojnej starości, jak i przedszkoli oraz żłobków.